Plusy i minusy Czarnego Dunajca

Oto treść listu: "Ostatnio moja znajoma Eliza przyjechała do Czarnego Dunajca, ponieważ chciała zapoznać się z gminą oraz zaczerpnąć świeżego powietrza. Lecz nie mogła pooddychać świeżym, wiejskim powietrzem, ponieważ na samym wyjściu z busa zatkały ją śmierdzące dymy.

Pokazałam jej kościół - piękny. Poszłyśmy ulicą Kmietowicza, lecz nagle jak jakieś 3 agresywne psy biegły w naszym kierunku, to na szczęście skręciłyśmy w wąską uliczkę, prowadzącą do szkoły. Eliza o mało co nie zemdlała.

Następnie pokazałam jej szkołę. Bardzo się jej spodobała. Poszłyśmy w kierunku skrzyżowania. Horror! Wataha psów (około 6 psów) szła w naszym kierunku. Postanowiłyśmy wejść do Karczmy. Posiedziałyśmy kilka dobrych minut, czekając aż psy przejdą.

Poszłyśmy ulicą w kierunku Rabki-Zdroju. Tak... tylko nie miałyśmy po czym iść. Nie ma chodnika. Szłyśmy poboczem drogi, lecz nie było to łatwe. Samochody na dziurawej drodze odbijały się na dziurach (a jechały szybko, nie dostosowując się do znaków oraz warunków) i wyjeżdżały prosto w nas. Przeżyłyśmy chwile grozy.

Następnie poszłyśmy koło gminy. Znajoma doceniła duży parking i skrytykowała jego nachylenie. Pokazałam jej remizę strażacką. Z przodu nawet nawet wygląd (napis się rozpadał). Lecz to co z tyłu zobaczyła, to... lepiej nie mówić. Cały parking był w błocie i walających się śmieciach. A to, co wydobywało się z koszy na śmieci, to... przeraźliwy smród. Pełno robactwa. Eliza współczuje mieszkańcom mieszkającym wokół remizy, nie dadzą rady nawet otworzyć okien, bo smród tak nas przytkał, że musiałyśmy oddalić się, aby zrobić zdjęcie. Zaciekawiło Elizę to, że do koszy jakieś robocze auto przyjechało wyrzucić śmieci z roboty - tzn. jakieś stare opony, pełno gruzu oraz tekturowe pudełka. Następnie podjechało większe auto i dwóch mężczyzn wyjęło z bagażnika starą kanapę i ją zostawili.

Podsumowując, Eliza nie będzie nową mieszkanką Czarnego Dunajca. Choć wieś ma dużo unowocześnień, to posiada też wiele zaniedbań".