Dlaczego szlaki w Tatrach są nieodśnieżone? Dlaczego nie są posypane? Dlaczego nie ma w Tatrach koszy na śmieci? - to tylko przykłady dziwnych pytań i pretensji, na które muszą ciągle odpowiadać pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego. Turystom nie podoba się błoto w górach, kałuże, a nawet nierówno ułożone szlaki. Ratownicy z kolei opowiadają o nietypowych wezwaniach: „Proszę nas ratować, bo leje deszcz” - usłyszał niedawno ratownik Grupy Beskidzkiej GOPR, a ratownicy w Tatrach biegli na pomoc, bo według przerażonej kobiety „Niedźwiedź przed chwilą zeżarł męża”. Tak w ogóle to najlepiej, żeby dzikich zwierząt w górach nie było. Tak przynajmniej uważa inny z turystów, który mailował do TPN-u po spotkaniu z niedźwiedzicą i dwoma młodymi w okolicach Hali Kondratowej. Przestrzegał, że takie praktyki mogą „skutecznie zniechęcić turystów do chodzenia po górach” . Turyści to także skarbnica pomysłów. - Mieliśmy niedawno maila, którego autor przekonywał, że powinniśmy podświetlić krzyż na Giewoncie, bo to poprawi orientację na szlakach - opowiada Bogumiła Chlipała, starszy specjalista działu udostępniania w TPN. Ktoś inny zaproponował, żeby w okolicach szlaków wysokogórskich rozmieścić siatki i liny, których spadający turyści mogliby się chwycić. Pracownicy TPN odnotowali nawet pomysł (korespondencja z zagranicy), żeby turystów zupełnie oddzielić od tatrzańskiej przyrody. W Tatry mieliby wyjeżdżać kolejką na Kasprowy Wierch, tam mogliby przejść się tunelami zrobionymi z wysokich płotów i góry oglądać zza takich barier.
Z miłości człowiek głupieje
Wieczór. Na telefon alarmowy TOPR dzwoni kobieta z Polski. Jej mąż jest w Zakopanem, wynajął pokój w pensjonacie. Wyszedł w góry rano i nie wrócił. Kobieta martwi się, mąż był zmęczony pracą, w złym stanie fizycznym. Ratownicy standardowo zaczynają dzwonić na telefon, który podała żona. Mężczyzna rzeczywiście nie odbiera telefonu. Sprawdzają więc wszystkie tatrzańskie schroniska. W jednym z nich znajdują w końcu zaginionego męża. Informują go, że jest poszukiwany przez żonę. Ten prosi tylko, żeby nie informować jej, gdzie został namierzony. Obiecuje, że sam się z nią skontaktuje. Mija kilka godzin, na telefon dyżurny TOPR-u dzwoni mężczyzna, jak się okazuje, z tej samej miejscowości w Polsce. Tym razem dlatego, że zaginęła mu żona. Pojechała do Zakopanego, żeby trochę odpocząć. Wynajęła pokój w pensjonacie. Rano wyszła w góry, ale nie wróciła na noc. Nie odbiera telefonu. Mąż przekonany jest, że coś jej się stało. Błaga o wszczęcie poszukiwań. Ratownicy sprawdzają, rzeczywiście, nie odbiera swojego telefonu. Wiedzeni intuicją (a może i doświadczeniem) zaczynają sprawdzanie od schroniska, w którym kilka godzin wcześniej znaleźli mężczyznę z tej samej miejscowości w Polsce. Intuicja jest słuszna. Kobieta - cała i zdrowa, choć nieco zakłopotana - znajduje się. - To nie był jedyny taki przypadek, że pary „giną” w okolicach Tatr, a zaniepokojeni małżonkowie alarmują TOPR. Nie wnikamy w sprawy męsko-damskie, nie wsypujemy też zagubionych w ten sposób turystów - śmieje się Adam Marasek, ratownik zakopiańskiego TOPR. - Warto jednak informować bliskich w taki sposób, by nie trzeba było wszczynać akcji ratowniczych w górach.
Ratownik to nie taksówka
„Dzień dobry, jestem z Warszawy” - taki początek rozmowy w telefonie nie wróży nic dobrego. Tak przynajmniej twierdzi Łukasz Dunat, ratownik dyżurny Grupy Beskidzkiej GOPR w Szczyrku. - Bo to oznacza, że jak ten ktoś jest z Warszawy, to wymaga, żeby był potraktowany specjalnie - tłumaczy. - A na koniec okazuje się, że ci, którzy tak mówią, tak naprawdę z Warszawą niewiele mają wspólnego - dodaje. Tym razem „pani z Warszawy” informuje, że jest na Skrzycznem, zwichnęła nogę i nie może samodzielnie zejść. Ratownicy jadą jej na ratunek. Na miejscu okazuje się, że pani zasiedziała się w schronisku i nie zdążyła na ostatni kurs kolejki krzesełkowej. Jeszcze bardziej zdziwił goprowców strój turystki, szczególnie szpilki na nogach. Ratownicy usztywnili skręconą kończynę, założyli szynę i zwieźli na dół obolałą panią. - Jakie było moje zdziwienie, gdy dwie godziny później, jadąc quadem przez Szczyrk, zauważyłem tę samą panią w tych samych szpilkach podążająca do jednej z restauracji. Już nie była chora - opowiada ratownik. - Niestety, niektórym wydaje się, że jesteśmy taksówką - dodaje.
Niedźwiedź zeżarł męża
Apoloniusz Rajwa, przewodnik tatrzański, często opowiada tę historię turystom. Małżeństwo z dwójką nastolatków wybrało się w góry. Wyszli z Ornaku na Przełęcz Iwaniacką i tam postanowili zjeść śniadanie. Rozłożyli na serwecie wiktuały i zaczynali konsumpcję, gdy zobaczyli za swoimi plecami niedźwiedzia z rozłożonymi szeroko łapami. Zaczęli wszyscy uciekać. Chłopcy pierwsi dotarli do schroniska na Ornaku. - Wpadli z krzykiem, że ciocię i wujka niedźwiedź chce pożreć. Na ratunek ruszył leśniczy. Po drodze znalazł poobijaną kobietę, od której dowiedział się, że mąż najprawdopodobniej został już przez niedźwiedzia pożarty. Chwilę później leśniczy znalazł mężczyznę, który wspiął się na drzewo i tam cierpliwie czekał na pomoc - wspomina historię sprzed lat Apoloniusz Rajwa. Po wiktuałach nie było już śladu, po niedźwiedziu także. Także goprowcy z Grupy Beskidzkiej ratują czasem turystów przed zwierzętami. - Dwa lata temu ratowaliśmy rodzinę, którą miały zaatakować dzikie świnie - wspomina Łukasz Dunat. - Ponieważ byli z dziećmi, pojechaliśmy natychmiast - dodaje. Okazało się, że rodzina weszła w watahę z małymi dzikami, starsze zwierzęta nie wyglądały na zadowolone, więc zaczęli uciekać. - Gdy dotarliśmy na miejsce, dzików już nie było. Przestraszonych turystów zwieźliśmy na dół - wspomina ratownik. - Czasem w okresie rykowiska telefonują do nas turyści, którzy są na szlaku, że zapada zmrok, a oni słyszą dziwne ryki - nie wiedzą, czy to niedźwiedź, czy może wilk. Staramy się uspokoić, pomóc przez telefon. Ale bywa też, że osoby są tak spanikowane, że nie chcą zrobić kroku, więc jedziemy po nie i ściągamy je z gór - opowiada Łukasz Dunat.
Góry to nie żarty
Akcja w Tatrach sprzed kilkunastu dni. Początek stycznia. Godz. 17. Pada śnieg, widoczność jest ograniczona. Grupa turystów stojących przed schroniskiem nad Morskim Okiem widzi światło spadające z Masywu Mięguszowieckiego w kierunku Bandziocha. Nie wiadomo, czy to spadł człowiek, czy sama latarka. Ratownik TOPR-u, który jest w schronisku, odnajduje osoby, które powiadomiły TOPR. Jednocześnie ratownicy dowiadują się, że w centrum powiadamiania ratunkowego jest nagranie turysty, który mówi, że jest w Masywie Mięgusza, spadła mu latarka i nie może się ruszyć. Podają ratownikom TOPR-u numer telefonu. Ci nawiązują z nim kontakt. Turysta wybrał się w góry w pojedynkę. Boi się zrobić krok, jest wiatr, stromo. Upiera się, że jest w ścianie Mięguszowieckiego Szczytu. - Koledzy poszli, choć im coś nie grało - opowiada Adam Marasek. - Udało się go wypatrzeć, okazało się, że jest w zupełnie innym miejscu - w ścianie pomiędzy Kazalnicą a Przełęczą pod Chłopkiem. Po różnych przygodach, około godz. 3 w nocy zrobili odpowiednie stanowiska, z góry po linach dotarli do niego i dalej przetransportowali go na dno Bandziocha. Ratownik wylicza listę popełnionych przez turystę błędów: słaba znajomość topografii i jeszcze samotne wychodzenie w Tatry w tak trudnych warunkach. - Jak wychodzi się w góry, warto w schronisku czy w pensjonacie zostawić dokładną informację, gdzie się idzie. To bardzo przyspiesza poszukiwania - podkreśla Adam Marasek. Kursanci 5 stycznia. Godz. 15.05. Sypie śnieg, wiatr daje się we znaki, widoczność jest słaba. Do TOPR dzwoni dwóch turystów, którzy szli niebieskim szlakiem z Przysłopu Miętusiego na Małołączniak. Wyszli dość późno. Teraz są gdzieś w rejonie kopuły szczytowej, ale nie mogą odnaleźć szlaku. Ich ślady zawiał wiatr, więc nie mogą zawrócić. Ponieważ mieli odbiornik GPS, podali swoją pozycję. Ratownicy proszą, żeby się nie ruszali. Jest zagrożenie lawinowe. Nietrudno też o upadek z eksponowanego miejsca. 4-osobowa grupa ratowników idzie im na pomoc. Ok. godz. 18.40 docierają na Przełęcz Kondracką, ale nie udaje im się nawiązać kontaktu z turystami. Ze względu na mgłę nie można użyć śmigłowca. Okazuje się, że GPS wskazał im złą wysokość. Ratownicy ruszają w kierunku Małołączniaka. Odnajdują turystów dopiero o godz. 21. - Ostatnio rośnie liczba turystów, którzy chodzą po Tatrach zimą. Jest coraz więcej kursów zimowej turystyki wysokogórskiej. Takie kursy trwają 2-4 dni, uczą podstaw, chodzenia w rakach. Ludziom wydaje się, że pozjadali wszystkie zimowe rozumy. A tymczasem w górach trzeba znać dobrze topografię, umieć oceniać sytuację - tłumaczy Adam Marasek. I radzi, by planując wypad w góry, dostosowywać go do swoich możliwości kondycyjnych i do aury, która w Tatrach może zmienić się diametralnie z minuty na minutę. Warto też pamiętać o odpowiednim ubiorze, naładowanym telefonie i numerze alarmowym do TOPR, tel. 601 100 300, a także o zainstalowaniu nowej aplikacji na smartfony o nazwie „Ratunek”, która w trakcie zgłoszenia wypadku przez osobę potrzebującą pomocy podaje jej dokładną lokalizację.
Fałszywy alarm
- Dzwoni do nas turysta, że jest z żoną na Hali Miziowej. Żona jest w 3. miesiącu ciąży, przewróciła się, uderzyła głową i leży nieprzytomna. Kontaktowaliśmy się z nim kilkakrotnie. Facet płacze do telefonu, był bardzo wiarygodny. Zaczynają się więc poszukiwania - opowiada Łukasz Dunat, ratownik dyżurny w Szczyrku. W Beskidy rusza ok. 20 ratowników, 3 quady, 2 samochody prywatne. Mimo złych nocnych warunków startuje też śmigłowiec. Goprowcy przeczesują okoliczne szlaki, pary nigdzie nie ma, choć podczas rozmowy telefonicznej mężczyzna mówi, że słyszy w pobliżu szum śmigłowca. Jednocześnie policja namierza mężczyznę, który wzywał pomocy. Znajduje go na jednej z ulic w Bielsku-Białej. - Nie wiem, jak się to skończyło dla tego delikwenta, ale nasza akcja kosztowała ponad 30 tys. zł, a z powodu głupiego żartu spędziliśmy w górach noc - mówi Łukasz Dunat. O podobnych głupich żartach, czasem telefonach od chorych psychicznie osób opowiada Adam Marasek z TOPR-u. Telefonuje kobieta z informacją, że jej córka z dziećmi wyszła w górną część Chochołowskiej, zgubiła się i nie potrafi wrócić. Ratownicy proszą o numer telefonu córki. Dzwonią. Okazuje się, że kobieta jest w domu z dziećmi. Nie była na żadnej wycieczce, a mama jest osobą chorą psychicznie.
Beata Zalot
Tygodnik Podhalański 5/2016
franek
2022-08-19 11:15:13
Kotlecik z lekka odgrzewany, że się tak wyrażę.
-
NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
Sprzedam dobrze prosperujący Tartak (województwo opolskie) przy autostradzie A4, działka 1,8 ha. Tel. 600 832 298 E-mail:tartakwygoda@gmail.com.
-
SPRZEDAŻ | budowlane
DESKI Z OFLISEM na szałasy. 790 759 407.
-
SPRZEDAŻ | budowlane
DOM Z PŁAZÓW 10x8m - do przeniesienia. 790 759 407.
-
SPRZEDAŻ | zwierzęta
KLACZ źrebna, 13.000 zł. Dwuletni OGIEREK ŚLĄSKI, 11.000 zł. 790 759 407.
-
SPRZEDAŻ | różne
DREWNO OPAŁOWE 160zł/ m3. 790 759 407.
-
SPRZEDAŻ | budowlane
STEMPLE BUDOWLANE 6 zł/szt. DESKI SZALUNKOWE 600 zł/kubik. WIĘŹBA 950 zł/kubik. 790 759 407.
-
PRACA | dam
WIZY USA, WYJAZDY, ZIELONA KARTA. 501 809 644
-
USŁUGI | budowlane
OCIEPLANIE DOMÓW na materiałach wysokiej jakości. 787 479 002.
-
SPRZEDAŻ | zwierzęta
KOŃ ŚLĄSKI. 880 442 535.
-
SPRZEDAŻ | maszyny, narzędzia
KOMBAJN MASSEY FERGUSON. PRZYCZEPA NA BALE. 880 442 535.
-
USŁUGI | budowlane
REMONTY, WYKOŃCZENIA, PŁYTKI, PANELE, MALOWANIE itp. OBRÓBKI BLACHARSKIE (balkony, tarasy, podbitki). 796 544 016.
-
SPRZEDAŻ | różne
SŁOMA w balach i luzem. 791 669 932.
-
SPRZEDAŻ | zwierzęta
BORDER COLLIE szczenięta. MŁODE KRÓLIKI. 791 669 932.
-
MOTORYZACJA | sprzedaż
Spółka SEWIK ogłasza przetarg na sprzedaż dwóch samochodów marki LAND ROVER DEFENDER. Szczegóły na stronie spółki:www.sewik.com.pl
-
USŁUGI | budowlane
FLIZOWANIE, REMONTY, WYKOŃCZENIA. 882080371.
-
PRACA | dam
Poszukujemy REZYDENTÓW do obsługi nowoczesnych apartamentów w Białce Tatrzańskiej i Zakopanem. Oferujemy stabilne zatrudnienie i atrakcyjne wynagrodzenie. Zainteresowanych prosimy o przesłanie CV na adres rezerwacje@gorskagrupa.pl. +48535391391
Tel.: 48535391391
-
USŁUGI | budowlane
MALARZ WYKOŃCZENIOWY przyjmie zlecenia. 517 838 288.
-
USŁUGI | budowlane
ŁAZIENKI - KOMPLEKSOWO I FACHOWO WYKONANA USŁUGA. Wieloletnie doświadczenie. 609 382 931.
-
USŁUGI | inne
WYCINKA, PRZYCINKA DRZEW W TRUDNYCH WARUNKACH - 691 317 098.
-
NIERUCHOMOŚCI | wynajem
DO WYNAJĘCIA PRZYTULNE, UMEBLOWANE MIESZKANIA W CENTRUM NOWEGO TARGU 38m2 i 52m2. 608 806 408
-
NIERUCHOMOŚCI | wynajem
DO WYNAJĘCIA LOKAL POD GABINETY, BIURA - NOWY TARG, ul. KRZYWA - SUPER LOKALIZACJA. 608 806 408
-
NIERUCHOMOŚCI | wynajem
NOWY TARG CENTRUM UL. KRZYWA DO WYNAJĘCIA LOKAL HANDLOWO-USŁUGOWY: 110m2. WSZYSTKIE ODBIORY. 608 806 408
-
IMPREZY OKOLICZNOŚCIOWE
KOŚCIELISKO - RESTAURACJA PRZYJMIE ZLECENIA NA: WESELA, KOMUNIE, CHRZCINY, IMPREZY OKOLICZNOŚCIOWE. Możliwość noclegów. 608 806 408, www.czteryporyroku.pl
-
PRACA | dam
PRZYJMĘ PANIĄ DO SPRZĄTANIA POKOI W PENSJONACIE W ZAKOPANEM. 601 45 33 91.
-
PRACA | dam
Piekarnia w Zakopanem zatrudni KIEROWCĘ. Dobre warunki pracy. 604 102 804, 602 285 793.
-
PRACA | dam
Cukiernia w Zakopanem zatrudni EKSPEDIENTKĘ. Bardzo dobre warunki pracy. 604 102 804, 601 512 211.
-
USŁUGI | budowlane
REMONTY ŁAZIENEK, ZABUDOWY GK. 660 079 941.
-
USŁUGI | budowlane
WYKOŃCZENIA WNĘTRZ, REMONTY. 660 079 941.
-
PRACA | dam
ZATRUDNIMY W KARCZMIE oraz W BARZE MLECZNYM: KUCHARZA, POMOC KUCHENNĄ, OBSŁUGĘ BARU MLECZNEGO. Zakopane, bez zakwaterowania - 600 035 080, 600 035 355.
-
ZDROWIE I URODA
Mgr MARTA USTUPSKA-PODSIADŁO - psychoterapeuta w trakcie szkolenia, oferuję terapię indywidualną osób dorosłych. Zakopane lub online. Tel. 600998307
-
SPRZEDAŻ | różne
OPAŁ BUK SUCHY. 609 927 174.
-
MOTORYZACJA | kupno
KUPIĘ KAŻDĄ TOYOTĘ. OSOBOWE, TERENOWE. CAŁE LUB USZKODZONE. 531 666 333.
-
PRACA | szukam
KUCHARKA, POMOC KUCHENNA, SPRZĄTANIE. 796 358 958.
-
NIERUCHOMOŚCI | sprzedaż
SPRZEDAM DZIAŁKĘ BUDOWLANĄ W OKOLICY NOWEGO TARGU O POWIERZCHNI 1071m2. Tel. 698 935 352.
-
USŁUGI | budowlane
Prace ogólnobudowlane , Wykończena , Remonty , Kostki brukowe , Roboty ziemne ,. 723 888 084 wolskilukasz4@gmail.com
Tel.: 723
-
MOTORYZACJA | sprzedaż
MITSHUBISHI OUTLANDER 2,2 DI-D, 4X4, r.p.2014, przebieg 224 tys. km, I właściciel, bogata wersja Intense Plus, dodatkowo kpl. kół zimowych z felgami, zdejmowany hak,oryginalny bagażnik dachowy. 605 564 270.
-
USŁUGI | budowlane
MALOWANIE DACHÓW I ELEWACJI. 602 882 325.
-
USŁUGI | budowlane
OGRODZENIA, www.hajdukowie.pl. 692 069 284.
-
SPRZEDAŻ | różne
DREWNO KOMINKOWE. 501 577 105.